Wiza studencka w Wielkiej Brytanii

Zarejestruj się za darmo

konsultacje eksperckie

Strzałka w dół

Akceptuję Regulamin

Ikona
Nie wiesz co robić?

Uzyskaj bezpłatną poradę

Zamieszczone w dniu Listopad 10 2014

Imigranci, brytyjskie uniwersytety was potrzebują

zdjęcie profilowe
By  redaktor
Zaktualizowano Kwietnia 03 2023
Lubimy być dumni z tego, że mamy tak wiele uniwersytetów „światowej klasy” – co znacznie przewyższa naszą globalną wagę. Ale lubimy też być „małymi Anglikami”, bojącymi się zatopienia przez imigrantów i desperacko chcących spieszyć się z wyjściem z Europy. Prawda jest taka, że ​​nie możemy mieć tego w obie strony. Albo jesteśmy internacjonalistami, albo ksenofobami. Nie ma sensu kłócić się, że to różni ludzie – oświeceni liberałowie z jednej strony i prawicowy tłum z drugiej. Ci sami Brytyjczycy (no cóż, Anglicy), którzy okazali głodny apetyt na szkolnictwo wyższe, zwracają się przeciwko Europie, a nawet flirtują z UKIP. Najbardziej bezpośrednim wyzwaniem dla uniwersytetów jest mrożący krew w żyłach reżim wizowy wprowadzony przez rząd koalicyjny, ale cicho i tchórzliwie wspierany przez Partię Pracy. Jest to wyzwanie, ponieważ nawet pomijając nasze „światowej klasy” uniwersytety, brytyjskie szkolnictwo wyższe należy do najbardziej międzynarodowych na świecie. W naszych szkołach wyższych i uniwersytetach studiuje ponad 400,000 XNUMX studentów spoza Wielkiej Brytanii, co stanowi jedną piątą wszystkich studentów. Studenci ci wnoszą miliardy do szkolnictwa wyższego bezpośrednio poprzez swoje opłaty, a kolejne miliardy do gospodarki poprzez swoje wydatki (i, jak zawsze się twierdzi, miliardy więcej pod względem przyszłego wpływu biznesowego i geopolitycznego). Jednak studenci spoza Wielkiej Brytanii – zarówno z innych części UE, jak i spoza niej – w jeszcze większym stopniu przyczyniają się do ożywienia akademickiego naszych uniwersytetów. Ich obecność podtrzymuje tematy, które w przeciwnym razie mogłyby zwiędnąć, zwłaszcza w nauce i inżynierii. Stanowią oni znaczną część studentów studiów podyplomowych. W niektórych obszarach większość doktorantów to osoby urodzone za granicą. Wysoki jest także udział personelu międzynarodowego – 16% i dwukrotnie więcej niż dwie dekady temu. Podczas gdy (rzekomo) najlepsi i najbystrzejsi Brytyjczycy zwrócili się do miasta, urodzeni za granicą pozostali wierni swojemu naukowemu powołaniu. Pracują jako badacze na początku kariery, ale zapełniają także wyższe stanowiska. Istnieje wiele przykładów współczesnych Namierów, Poppersów i Wittgensteinów. Byłoby interesujące dowiedzieć się, ile światowej sławy badań zostało przeprowadzonych przez osoby urodzone poza Wielką Brytanią, a ile z często cytowanych publikacji zostało opracowanych przez osoby urodzone poza Wielką Brytanią. Gdybyśmy musieli polegać wyłącznie na rodzimych talentach, nasze uniwersytety z pewnością straciłyby na znaczeniu na arenie światowej. Niektórzy politycy słabo argumentują, że studenci zagraniczni nie powinni wliczać się do całkowitej liczby imigrantów, ale nie robić nic w obliczu rzekomo nieodpartego populizmu. UKIP, co dziwne, argumentuje nawet, że gdy wyrzucono z UE hołotę, pojawi się miejsce dla wysoko wykwalifikowanych imigrantów z reszty świata. Ale nawet jeśli studenci zagraniczni będą traktowani w specjalny sposób, może to nie mieć większego znaczenia. Wielka Brytania nadal miałaby wrogie oblicze. Mrożące skutki fobii antycudzoziemskiej pozostaną. Niedawno, po wyrażeniu zgody na pełnienie funkcji zewnętrznego egzaminatora doktoratu, poproszono mnie o przesłanie zeskanowanej kopii paszportu. W takich niespokojnych i złych czasach żyjemy. Wyjście z Europy byłoby także katastrofą dla brytyjskiego szkolnictwa wyższego, nawet jeśli zbyt wielu dyrektorów uniwersytetów przyjmie nieuzasadnioną protekcjonalną postawę wobec naszych europejskich kolegów. Często opierają swoją protekcjonalność na globalnym udziale Wielkiej Brytanii w „najlepszych” uniwersytetach, nie wnikając zbyt głęboko w to, w jakim stopniu prymat zależy od siły akademickiej zapewnianej przez importowane talenty. O ile studenci z Wielkiej Brytanii w ogóle są mobilni zewnętrznie, często dzieje się to w pozostałej części Europy. Gdyby drogi do Europy zostały zwężone, nasz prowincjonalizm nasiliłby się. Wielka Brytania otrzymuje znacznie więcej niż wynosi jej udział w europejskim finansowaniu badań, które skończyłoby się, gdybyśmy opuścili UE (tak jak niepodległa Szkocja miałaby ograniczony udział w dotacjach rad ds. badań naukowych). Reszta Europy również straciłaby na wycofaniu się, nawet na nadąsanym wygnaniu wewnętrznym przez jeden z największych narodów Europy, czyli nas. Jednak zagrożenie dla szkolnictwa wyższego ze strony obecnej fali natywizmu nie ogranicza się tylko do obniżek dochodów, osłabienia talentów akademickich czy ograniczonego dostępu do europejskich funduszy na badania, choć wszystko to zagroziłoby tak cenionej światowej pozycji Wielkiej Brytanii. Zagrożenie dotyczy nie tylko naszego ciała, ale także naszej duszy. To właśnie poprzez edukację, która w XXI wieku musi obejmować szkolnictwo wyższe, mamy największe szanse na oswojenie lęku przed „innością” i stworzenie globalnie inkluzywnych społeczności. To dzięki uniwersytetom czujnym na arenie międzynarodowej pilne problemy naszych czasów – konflikty, agonie modernizacji, choroby i dobrostan, klimat i środowisko – można zrozumieć, a gdy już je zrozumiemy, zająć się nimi. Być może sukces naszych uniwersytetów zawdzięcza więcej, niż jesteśmy skłonni przyznać, charakterowi postimperialnego społeczeństwa brytyjskiego – tym łatwo wyśmiewanym cechom zdrowego rozsądku, fair play i kompromisu. Utrzymanie otwartych uniwersytetów w społeczeństwie, które zamyka się w obliczu swoich obaw, może być trudnym zadaniem.

tagi:

Share

Opcje dla Ciebie według osi Y

telefon 1

Pobierz go na swój telefon komórkowy

Poczta

Otrzymuj powiadomienia o nowościach

skontaktuj się z 1

Skontaktuj się z osią Y

Ostatni artykuł

Popularny post

Popularny artykuł

IELTS

Wysłany dnia Kwietnia 29 2024

Imigracja Kanady bez oferty pracy